poniedziałek, 28 grudnia 2015

Szczescie nie jedno ma imie.

Piątkowy wieczór. Rysia siedziała wraz z przyjaciółka Magdą w niedużym pokoju, który służył im jako salon w wynajmowanym mieszkaniu. W fotelu na przeciwko nich zalegał Mariusz z zieloną butelką piwa w dłoni. Był wysokim szatynem o wątłej budowie, ale pociągającej twarzy z drobnym zarostem. Na jego nosie spoczywały okulary w grubej ciemnej oprawce, które dodawały mu pewnego uroku. Obie dziewczyny ubóstwiały towarzystwo młodego śmieszka i były w niego zaopatrzone niczym w obrazek. Rozmowę o zbliżających się egzaminach przerwało pukanie do drzwi. Dziewczyny spojrzały na siebie.
- Spodziewasz się kogoś? - zapytała Rysia
- Nie, a ty?
- Też, dobra idziesz Madzio - roześmiała się i delikatnie wypchnęła przyjaciółkę z sofy.
Zaraz brunetka zniknęła w przedpokoju.
- Ale wy jesteście oblegane - zagaił Mariusz
- No w końcu piękne i młode - Rysia teatralnie zarzuciła włosami.
- Najpiękniejsze, ale niestety już nie najmłodsze - zaśmiał się przyjaciel. 
Krótką wymianę zdań przerwały im donośne głosy z przedpokoju. Marcysia od razu poderwała się ze strachu. Nagle w salonie pojawił się Borejko, a za nim ciągnął się jego donośny głos z pytaniem: "Jest tutaj?!" W pierwszej chwili Rysia widząc twarz ukochanego szczerze się uśmiechnęła i nawet nie zwróciła uwagi na bezradną minę swojej przyjaciółki. Jednak jego zdenerwowanie szybko zaczęło napawać niepokojem pierwszoroczną studentkę. Mimo to ruszyła się przywitać ze swoim partnerem. Zbliżyła się do niego z zamiarem ucałowania stęsknionych ust mężczyzny. Ten jednak odepchnął ja delikatnie od siebie i mocno złapał przedramię blondynki.
- Chodź! Musimy pogadać - powiedział srogo. Szarpnął dziewiętnastolatkę i zaprowadził do jej pokoju zatrzaskując za sobą stare drewniane drzwi.
- Kto to kurwa jest?  
Agresja zawładnęła całym ciałem Krystiana.
- Uspokój się - Rysia powiedziała niezwykle ulegle - To tylko nasz, mój i Magdy kolega z roku. Zresztą chyba z Madzią mają się ku sobie - uśmiechnęła się aby uspokoić ukochanego.
- Wywal go skąd, rozumiemy się? - powiedział stanowczo.
- Krystian - cicho parsknęła myśląc, że żartuje. Jednak kiedy ujrzała ten kamienny wyraz jego twarzy zrozumiała, że jest całkowicie poważny - To mój przyjaciel.. Nie zrobię tego tylko dlatego, że jesteś zazdrosny! 
Mężczyzna podszedł do niej i mocno złapał dwiema dłońmi złapał jej przedramiona.
- Zrobisz to bo tak Ci każe! - oznajmił despotycznym głosem. 
Młoda studentkę przeszedł dreszcz, strach zawładnął jej kolanami. Gardło zawęziło się do granic możliwości nie pozwalając wydać żadnego, nawet najciszszego dźwięku. Kiwnęła delikatnie głową, a kiedy uścisk się rozluźnił wyszła z pokoju zamykając drzwi, aby Borejko nie słyszał jej rozmowy. Dziewczyna zaraz znalazła się w salonie i napotkała zaniepokojony wzrok przyjaciół. Od razu na jej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech, aby nie martwić najbliższych.
- Wiecie co? - zaczęła cicho przysiadajac do niech na sofę - Krystian ma zły dzień, w sumie to ciężki dzień w pracy... Dlatego mogłabym mieć do Was taka małą prośbę? - zaczęła niepewnie.
- Chcesz mieszkanie? - ciągnęła Magda
- Czytasz mi w myślach! - uśmiechnęła się szczerze.
- Ale Ryśka jakby się coś działo to dzwoń! - oznajmił zatroskany Mariusz.
- Spoko, nie macie się czym martwić! 
Blondynka doprowadziła przyjaciół do drzwi żartując jeszcze w międzyczasie z żenującej sytuacji na studiach. Wymienili się uściskami i w momencie przekroczenia progu zamknęła drzwi. 
Niepewnie wróciła do pokoju, w którym znajdował się Borejko. Stał przed oknem wpatrując się w dal Krakowa. Serce dziewczynie stanęło, tylko nie wiedziała, czy przed jego nieobliczalnym zachowaniem, czy z tęsknoty za nim.
- Krystian.. - mruknęła cicho
- Wywaliłaś go? - zaczął od razu
- Oboje wyszli..
Mężczyzna obrócił się do niej z zadziornym uśmiechem, wiedząc że dopiął swego.
- To co kochanie, na co masz ochotę?
- Idę coś zjeść.. - odpowiedziała beznamiętnie. W dalszym ciągu była zawiedziona i przestraszona zachowaniem Borejko - Też coś chcesz?
- No nie to miałem na myśli.. 
Mężczyzna zbliżył się do studentki i złożył swoje dwie silne dłonie na jej kościach biodrach. Przyciągnął jej drobne ciało delikatnie ocierając nosem o jej spięta szyję. Mimo, że Marcysia kochała dwudziestosześcioletniego mężczyznę, w obecnym momencie nie była zainteresowana jego pieszczotą. Lekko odepchnęła mężczyznę od sobie.
- Nie mam ochoty.. Zresztą zaraz leci mój serial.
- Hej mała.. - oburzył się - Nie po to tyle jechałem, aby zostać odprawiony z kwitkiem!
- Uszanuj tez moje potrzeby, a nie podchodzisz do naszego związku egocentrycznie.. - studentka cofnęła się wypowiadając te słowa dość niepewnie. 
Mężczyzna chwycił mocno jej dłoń w obawy, że jego drobna zdobycz wymknie mu się sprzed nosa i się nie mylił. Marcysia szarpnęła dłońmi i wyrwała się z palącego uścisku.
Nie myśląc za wiele ruszyła do łazienki zakluczajac się w niej. Chciała uciec przed agresywnym zachowaniem ukochanego. Pierwszy raz się tak zachowywał, a ona sama nie wiedziała co zrobić.. Może zadzwoniłaby nawet po swoich przyjaciół, poinformowała ich o tej niecodziennej sytuacji, ale nie miała nawet przy sobie komórki.
Usiadła na zimnych jasnych kafelkach opierając się plecami o ścianę. Wszystko się skomplikowało. Po raz pierwszy bała się kogoś z kimś snuła plany o wspólnej przyszłości, dzieciach i starości. Dzisiaj po raz pierwszy w to zwątpiła skoro bała się swojego kochanka. 
Z dłuższych rozmyślań wybił ja łagodny głos Krystiana.
- Marcysia.. Otwórz, proszę. Masz całkowitą rację.. Dzisiaj miałem problemy w pracy nie wiem jak z tego wybrnąć i po prostu targają mną emocje.. Wiesz, że nigdy bym Cię nie skrzywdził
- Krystian daj mi na razie spokój - odezwała się drżącym głosem. 
Mężczyzna uszanował jej prośbę i oddalił się od łazienki, w której Marcysia spędziła jeszcze długie godziny. Musiała się uspokoić i zapanować nad negatywnymi emocjami, które zawladnęły jej łatwowierne serce. Wzięła długa i relaksująca kąpiel starając się całkowicie zapomnieć o przykrych wydarzeniach owego wieczoru.
Gdy opuściła zaparowane pomieszczanie było już grubo po północy. Opatulona w biały miękki ręcznik podeszła pod swój mały pokoik. Serce zaczęło być jej jak oszalałe a ręce delikatnie drżeć. Uchyliła powoli drzwi.
W pokoju było całkowicie ciemno. Jedynie światło wpadające z salonu delikatnie oświetlało pomieszczenie. Krystian spał na jej niedużym łóżku zostawiając jej jego drugi brzeg. Widać było, że mężczyzna do końca wierzył, że Rysia zaszczyci go swoją obecnością. Rysa jednak nie miała takiego planu. Po cichu podeszła do komody stojącej przy ocienionej ścianie i wyjęła pierwszą koszulkę z brzegu łapiąc przy okazji jakąś bieliznę. Spojrzała jeszcze raz na swojego mężczyznę i gorzko przełknęła ślinę. Dzisiaj nie czuła do niego nic innego jak niechęci. Przeszła przez zniszczały próg pokoju i przymknęła jak najciszej drzwi.
W salonie ręcznik zmieniła  na koszulkę jednego z rzeszowskich środkowych. Swoje jasne, ale mokre kosmyki skrupulatnie rozczesała i zgasiła światło. Zegar pokazywał dziesięć po pierwszej w nocy, ale sen nie chciał przyjść. Przez głowę przechodziło zbyt wiele myśli, strach przed jej własnym, prywatnym Panem Idealnym w dalszym ciągu nie opadł. Tej nocy właśnie podjęła decyzję, że czas odwiedzić rodzinny zakątek i to najlepiej w kolejny weekend.

***
Idą leżała na miękkim materacu przytulona do męskiego, wysportowanego nagiego torsu. Starała się uspokoić szybki oddech i odgonić wszelkie buzujące emocje pożądania. Nadaremno. Jej delikatna dłoń błądziła po kamilowym ciele zjeżdżając do coraz niższe jego partie. Mimo, że przed chwila mężczyzna doprowadzał ją do istnego szaleństwa swoimi płynnymi ruchami bioder, dla niej to ciągle było mało... Pragnęła go w każdej chwili swojego życia. Codziennie chciała czuć odurzających zapach jego perfum, duże dłonie otulające jej kruche ciało. Jednak doskonale wiedziała, że nigdy nie zwiąże się z Kwasowskim, bo na jej szyi znajdował się już łańcuch przywiązania do Tymińskiego. Pragnęła więc wykorzystać każdą nadarzająca się sytuacje kiedy Maciek opuszczał mieszkanie i wypełnić je przyjmującym. 
- Ty zła kobieto - do uszu Pyziak dobiegł łagodny głos Kamila - Daj odsapnąć! Jego silna dłoń złapała jej zagubioną i odstawiła w centralnym punkcie swojego torsu czule ją gładząc.
- Proszę uznać to za trening kondycyjny i coś słabo Panie Kamilu w tym tygodniu.. - odpowiedziała droczącym tonem.
- Jak ty o mnie dbasz Idzia.. - Mężczyzna złapał za podbródek szatynki i złączył ich usta w namiętny pocałunku.
- Mam wrażenie, że Ty o mnie tak nie dbasz - uśmiechnęła się do niego cwaniacko.
- Przestań.. Wiesz, że dla Ciebie zrobiłbym wszystko! 
Po tych słowach mocno przytulił Pyziak do swojego ciała i złożył kilka pocałunków na jej czole.
- Wszystko Idzia, wszystko... 
Dziewczyna przełknęła gorzką gule rozpaczy. Wiedziała że słowa siatkarza były szczere wydobywające się prosto z jego serca, a ona choćby chciała nie może mu tego samego zapewnić. Ograniczała ją przeszłość z którą nie mogła, nie potrafiła się rozstać.
- Kamil, jesteś cudowny.. - wyszeptała cicho, przytulając się jeszcze bardziej do nagiego torsu mężczyzny. Był ucieleśnieniem jej marzeń, dawał jej wszystko to czego zawsze pragnęła.
- Ida, odejdź od niego. Zrób to dla mnie, dla nas.
Ponownie uniósł jej podbródek i spojrzał w głębokie kobiece oczy. Ida natomiast zatopiła się w czekoladowych tęczówkach mężczyzny. Mimo to zdołała trzeźwo odpowiedzieć na jego prośbę.
- Rozmawialiśmy już o tym.. Proszę nie rozpoczynaj znowu tego tematu..
- Ida widzę jak szczęśliwa jesteś ze mną. Widzę ten promienny uśmiech kiedy Cię przytulam - jego dłoń delikatnie przejechała po jej policzku - to czemu chcesz do niego wracać?
- Kwasowski, ustaliliśmy to na samym początku. Nic nie zobowiązujący seks, a Ty zachowujesz się tak - głos dziewczyny na chwilę się załamał.
- Jak się zachowuję?
- Utrudniasz to wszystko..
- Nie mów, że Ci na mnie nie zależy, że to nadal tylko zwykły seks, numerek, że nic do mnie nie czujesz!
Ida doskonale wiedziała, że zaprzeczenie jego słów będzie największym kłamstwem i oszustwem wobec samej siebie. Jednocześnie jednak nie potrafiła się przyznać do swoich uczuć do przyjmującego. Jedynym sensownym rozwiązaniem dla kobiety była ucieczka z tej niewygodnej sytuacji, a szkoda bo liczyła na mile wspólne śniadanie…Pyziak zerwała się z łóżka i paradując nago po pokoju przed swoim kochankiem zbierała porozrzucane ubrania.
- Ida, odpowiedz! - Kamil podniósł głos.
- Musze już iść nie wiem kiedy Maciek wraca, a nie chce kolejnych kłótni w domu. - odpowiedziała wymijająco, nakładając na sobie kolejne partie ciuchów.
- Nie o to pytałem! Kurwa Ida! 
Kwasowski zerwał się z łóżka i stanął przed niska szatynka. Od razu przykul uwagę studentki, która cwaniacko się uśmiechnęła.
- Już żałuję, że muszę iść...
Ucałowała delikatnie jego wyrzeźbioną pierś i wyminęła wysokiego mężczyznę. On jednak nie odpuścił. Nigdy łatwo jej nie odpuścił, nie potrafił.. Tak jak Maciek uzależnił Pyziak od siebie, tak samo ona uzależniła Kamila od swojej osoby.
Złapał mocniej za jej przedramię i obrócił studentkę w swoim kierunku i chwycił te ukochaną twarz w obie dłonie.
- Idzia.. - zaczął czule
Za każdym razem gdy dziewczyna słyszała te zdrobnienie od swojego imienia jeszcze z kamilowych ust jej serce zaczynało szybciej bić. Łzy cisnęły się pod powieki, a nogi uginały. Sama była w szoku do czego do prowadza ją ten mężczyzna..
- Też Cię Kocham.
Zaraz wspięła się na czubki swoich palców i pocałowała kwasowskiego najnamiętniej jak tylko potrafiła. W każdy taki gest oddala cała siebie. Tak samo było i tym razem. Jej język zachłannie otul Kamila. Wargi nieopamiętania zatracały się w delikatnej skórze kochanka. Pełen uczucia i napięcia gest zaczął przesadzać się w akt pożądania. Coraz mocniej wyczuwalne przyrodzie zaczynało napierać na udo młodej studentki. Mimo, że przed chwilą pragnęła jego ciała i właśnie takiego dotyku teraz musiała się opanować. Oderwała się od ust przyjmującego i popatrzyła na chwile w jego głębokie ciemne oczy.
- Musze już iść - oznajmiła dość stanowczo
Złożyła ostatni czuły pocałunek na nagim ramieniu siatkarza i wyminęła jego otępiałą osobę kierując się w stronę drzwi.
- Kiedy znowu Cię zobaczę? - dobiegł do uszu dziewczyny, łagodny głos Kamila.
- Za pewne na hali. - odpowiedziała i po chwili zniknęła zamykając za sobą mahoniowe drzwi od mieszkania przyjmującego.
Kamil z powrotem wrócił do łóżka, wszystko w nim, przypominało mu o Idzie. Myśli znów zaczęły krążyć, w okół niskiej szatynki. Nie wiedział nawet kiedy zdążyła mu tak zawrócić w głowie. Był jednak pewny, że nie może jej odpuścić. Do ręki chwycił telefon, który jeszcze przed chwilą leżał na jasnej szafce nocnej. Wybrał numer i po chwili znów mógł się upajać głosem młodej kochanki.
- Kamil? Stało się coś? - spytała zdenerwowana.
- Napisz jak już będziesz - głośno przełknął ślinę. Zdał sobie sprawę, że teraz on będzie ją miał, tylko i wyłącznie dla siebie. - u niego.
- Napisze. Nie myśl o tym.
- Ida, my musimy dokończyć tą rozmowę, rozumiesz? Ja dłużej tak nie wytrzymam.
- Kamil, porozmawiamy, ale daj mi czas. To nie jest takie proste.

Szatynka rozłączyła się. Do jej uszu, wprost z maleńkich czarnych słuchawek wydobywały się dźwięki ukochanej piosenki. Zawsze gdy musiała, wrócić do mieszkania w którym czekał na nią Maciek, targały nią skrajne emocje. Zadziwiające jak łatwo przyszło jej zdradzać swojego faceta. Nie była z nim szczęśliwa. Kamil dawał jej wszystko to, czego zawsze pragnęła w relacjach z drugim człowiekiem. Przy nim czuła się bezpiecznie. Pyziakowa miała jednak świadomość, że z ładnej miski się nie naje i pomimo swoich uczuć do Kwasowskiego, wiedziała, że tylko z Maciejem będzie w stanie stworzyć coś stabilnego. Coś, co kiedyś będzie można nazwać rodziną. Była rozdarta między swoją słabością do przyjmującego, a obowiązkiem jakim stał się dla niej związek z Tymińskim. On nigdy nie zrobił jej krzywdy i była tego pewna, że nigdy nie zrobi. Za pewnik brała jego uczucia do niej i za każdym razem, gdy nagle uruchamiały się w nim pokłady miłości, Ida miała wyrzuty sumienia, że przez swoje nieracjonalne zachowanie krzywdzi mężczyznę, który tak wiele dla niej robi. Uczucie, którym darzyła Kamila, było jednak silniejsze, a sam przyjmujący nie miał zamiaru oszczędzić trudu dziewczynie. Wręcz przeciwnie, zamierzał o nią walczyć, tylko po to, by ta w końcu należała tylko i wyłącznie do niego.
Z głębokich rozmyślań wyrwał dziewczynę sms, od chłopaka. Maciek po raz kolejny musiał zostać dłużej w Warszawie, gdzie znajdowała się jedna z filii firmy reklamowej, której był dyrektorem.

Kochanie, muszę tutaj zostać. 
Nowy projekt, duża reklama.
Muszę wszystkiego dopilnować. 
Sama wiesz jak to jest.
Wrócę w poniedziałek wieczorem 
albo we wtorek rano.
Przepraszam, ale ten weekend 
muszę spędzić w Warszawie.
Widzimy się za kilka dni. 
Poradzisz sobie sama, prawda?  
Twój, M.

Na twarzy Idy pojawił się promienny uśmiech. Sobotni wieczór jak i cały weekend nie mógł się dla niej lepiej zapowiadać.

Jasne, poradzę sobie.
Dzisiaj przyjeżdża Olga ze znajomymi,
więc mogę być niedostępna pod telefonem.
Daj mi w niedziele znać, kiedy będziesz.
I.
***

Cześć! 
Pierwszy raz tutaj.
Chciałabym przedstawić wam moją historię.
Nie wiem w prawdzie jak to się potoczy,
nie wiem czy pisanie tego ma w ogóle jakikolwiek sens. 
Jedyne co mogę wam zagwarantować, to to, 
że nie raz was jeszcze tutaj zaskoczę.

I pamiętajcie. 
Każda tajemnica, prowadzi nas do prawdy.

Idealne pojecie wzgledne.

Miłość jest czymś bardzo podobnym do pieniądza. Wszyscy za nimi dążą, marzą i snują przypuszczenia jak  potoczy się nasze życie z nimi. Tak samo jest z tym niezwykłym, pochłaniającym do cna nas uczuciem. Od najmłodszych lat marzymy o księciu na białym koniu, wieczornego przytulenia się do mężczyzny, który skradł nasze serce, czy też wyobrażenia jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Czy malutki szkrab plączący się pod naszymi nogami będzie miał oczy po tatusiu, a nosek po mamusi? Miłość bez zwątpienia jest czymś pięknym, ale jednocześnie groźnym i niebezpiecznym, tak samo ja pieniądze, ale o tym nigdy się nie mówi i o tym nigdy się nie myśli... Co jeżeli ulokujemy nasze pieniądze na złej lokacie i wszystko stracimy, albo bez opamiętania będziemy dążyć za mamoną zapominając o rodzinie i przyjaciołach. O tym nikt nie wspomina, a jest to szara i ponura rzeczywistość. Tak samo jest z uczuciem… Możemy znaleźć tego jednego, który złudnie okaże się naszym księciem. Co gorsza sami w to uwierzymy i nie będziemy potrafili spróbować korzystać i innego, może lepszego życia. Uzależnimy się od tej osoby, dobrowolnie zakładając na siebie łańcuch przywiązania, ale czy na tym polega miłość?


Pan idealny w świecie uczuć był istnym maklerem. Potrafił obracać ludźmi i ich odczuciami tak jak ludzie trudniący się w tym zawodzie pieniędzmi. Na początku wyszukiwał dokładnie swoich ofiar, a następnie skutecznie je od siebie uzależniał. W tej potyczce łagodne i wrażliwe kobiety były całkowicie bezbronne. Dawały się ponieść miłości, spełnieniu i uciekały jak najdalej od samotności wchodząc prosto do paszczy lwa. Tak właśnie było w przypadku Idy Pyziak. Znali się od dziecka - mieszkali na tym samym osiedlu, na przedmieściach Bielska. Dopiero, gdy Pyziakowa była w klasie maturalnej i potrzebowała partnera na studniówkę, coś ją podkusiło by zaprosić na nią, starszego od niej o 4 lata Idealnego. Ich znajomość potoczyła się bardzo szybko, po nie z pełna dwóch tygodniach, można było nazywać ich parą. Spędzali ze sobą każdą chwilę, a kiedy młoda dziewczyna skończyła szkołę średnią i dostała się na wymarzone studia, postanowili razem zamieszkać.

Inny Pan Idealny przypadkowo w jednej z kawiarni trafił na pierwszoroczna studentkę Marcysię. Jego przerośnięte ego od razu zareagowało i nie czekając przysiadł do dziewiętnastoletniej blondynki. Zaczęło się od krótkiej rozmowy. Wymiana zdań, poglądów. Dostosowanie się do rozmówczyni. Potem parę żartów, szczery uśmiech i Marcysia została szybko oczarowana Idealnym. Później już były tylko rozmowy, wieczorne, dwuznaczne sms’y. Parę weekendowych wypadów do stolicy Małopolski, które kończyły się tak samo. Już po trzech miesiącach tak uzależnił od siebie młoda studentkę, do tego stopnia, że zaczął jadła mu z ręki. Cysia stała się dla niego istnym trofeum. Młoda, ładna, nie będąc obok niego potęgowała tylko jego pożądanie. Cała ta chora sytuacja tylko podnosiła jego ambicje i żądze do tego stopnia, że zaczął infiltrować życie dziewczyny i jej znajomych. Pan Idealny ten, którego spotkała Marcysia, z biegiem czasu zaczął być coraz bardziej restrykcyjny dla młodej studentki, na której punkcie zaczynał mieć obsesję. Ona będąc zaślepiona miłością nawet nie zauważyła toksycznej więzi z mężczyzną.


***

Obserwatorzy