piątek, 26 lutego 2016

Tylko mnie kochaj

Po jakiś piętnastu minutach dotarli na ładne rzeszowskie osiedle, niedaleko jej rodzinnego mieszkania. Podążała ślepo za Thomasem do jednej z klatek, nowo wybudowanych bloków. Kolejno na czwarte piętro i do mieszkania 11.
Dziewczyna myślała, wręcz była pewna, że wejdzie do pomieszczenia ociekającego luksusem, ale to co zastała, zdecydowanie ją zaskoczyło. Nie wyróżniało się niczym. Było czyste, zadbane, klasyczne, ale nie miało swojej iskry, nie powalało na kolana. W przedpokoju znajdowały się jeszcze walizki i jakieś drobne niewypakowane kartony.
- Od dawna jesteś w Polsce?
- Od połowy września, ale ciężko mi się przestawić i przyzwyczaić - spojrzał ukradkiem na szare pudła - Chodź ze mną, dam Ci jakieś ciuchy.
Podążyła za nim przez wąski korytarz, aż doszła - tak przynajmniej uważała - do sypialni. Jasna, przestronna z ciemnymi roletami. Spore dwuosobowe łóżko, na przeciw którego stała komoda i szafa, również w jasnym odcieniu. Z szuflady wyciągnął kremową bluzę z żółtobrązowym napisem. Zaraz do rąk wręczył Marcysi również spodnie dresowe w podobnym kolorze.
- Niestety nie posiadam nic w twoim rozmiarze - zaśmiał się, wyobrażając sobie jak dziewczyna będzie wyglądała w tym ubraniu.
- Nie czepiam się - posłała mu pewny siebie uśmiech.
- Zawsze możesz chodzić nago - uśmiechnął się cwaniacko, ale szybko zmienił temat widząc jak dziewczynie czerwienią się wydatne policzki - Dobra przebierz się spokojnie, a ja pójdę zrobić czekoladę - zabrał ze sobą parę rzeczy i opuścił pomieszczenie dając trochę prywatności Marcysi.
Dziewczyna odczekała chwilę. Czuła się niezwykle zmieszana jego słowami. Zastanawiała się, czy przypadkiem, zaraz nie uchylą się delikatnie drzwi, albo Tomas zrobi coś również irracjonalnego. Jednak ciężkie ubrania, nasiąknięte wodą zaczynały jej ciążyć i przeszkadzać. Nie miałam już wyboru, musiała zmienić strój.
Złapała w swoje dwie dłonie jasną, miękką bluzę. Delikatnie przyłożyła ją do twarzy i zaciągnęła się zapachem męskich perfum. Nie były ostre, łagodne, słabo wyczuwalne, ale spodobały jej się. Zaraz odłożyła ją ponownie na na zaścielone łóżko. Położyła na swoich biodrach dwie dłonie i powoli podciągnęła jasny, biały golf, ściągając go ze swojego ciała. Nie czekając rozpięła swoje jasne dżinsy. Zsunęła je powoli nóg. Pozwoliła sobie rozłożyć ubrania na białym kaloryferze pod oknem.
Cofnęła się i złapała ponownie jego, szeroką bluzę i spojrzała na nią. Sama nie była pewna do czego zmierza, co chce osiągnąć. Czuła, że nie powinno jej tu być, ale nie potrafiła z tym walczyć. Chciała zaszaleć, przeżyć coś więcej, a co dziwne Krystian przestał być tutaj ważny.
Nałożyła materiał przez głowę i odgarnęła swoje blond kosmyki. Od razu sięgnęła za dresowe spodnie, które wsunęła na swoje zgrabne nogi i cicho opuściła sypialnie przystojnego bruneta. Przeszła wąski korytarz i podążyła za odgłosem krzątania się mężczyzny. Wiedziała, że zmierza do kuchni, ale nie była pewna, czy obrała dobrą drogę.
Zaraz stanęła w progu pomieszczenia, obserwując mężczyznę. Na jego ramieniu spoczywał biały ręczniczek. Garnuszki na kuchence, a on sam nerwowo coś mieszał. Nieopodal niego na blacie znajdowały się jakieś przyprawy, kartonowe opakowania i łyżeczki. Robił tylko czekoladę na gorąco, a wyglądało to jakby zawzięcie walczył z jakimś niebywale trudnym przepisem.
- Pomóc może?
Nagle Tomas się gwałtownie obrócił. Jego wzrok spoczął na Rysi, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Nie był to jednak gest rozbawienia, tylko swego rodzaju aprobaty i podziwu.
- Nie, przestań. - odpowiedział dość szybko.
Odwrócił się tyłem do niej i złapał dłonią za garnuszek stojący na kuchence. Nagle cofnął gwałtownie rękę, klnąc w swoim ojczystym języku. Nerwowo zaczął strzepywać dłoń.
- Prawdziwy mężczyzna w kuchni - powiedziała cicho pod nosem śmiejąc się.
Ruszyła w jego stronę. Złapała delikatnie jego poparzoną część ciała. Thomas od razu spojrzał na Rysie zakłopotany. Ta wbiła swój wzrok w jego piwne, głębokie oczy delikatnie się uśmiechając.
- Zaufaj mi - powiedziała cicho, ale niezwykle pewnie.
Pociągnęła delikatnie go za sobą w kierunku srebrzystego zlewu. Otworzyła chłodną wodę i nakierowała jego dłoń pod jej strumień. Obróciła się w jego stronę i spojrzała na niego. Znajdowała się między zlewem, a chłopakiem.
- Chłodna woda zmniejszy skutki tego oparzenia, będziesz żył - uśmiechnęła się najszczerzej jak tylko potrafiła.
Thomas jednak nic nie odpowiedział. Wpatrywał się jej błękitne oczy. W jednej chwili poczuła jego chłodną, mokrą dłoń na swoim policzku. Intuicyjnie położyła swoją cieplejszą rękę na jego, chcąc jakoś ją ogrzać. Brunet zbliżył się do Marcysi na niebezpiecznie bliską odległość. Jej serce przyśpieszyło, a oddech stał się nierównomierny. Doskonale wiedziała do czego zmierza, co chce zrobić, ale nie protestowała. Chciała tego, chciała zaszaleć, odciąć się. Mało ją to obchodziło jak to wyglądało, że poznała go wczoraj, że nic o nim nie wie. Chciała na nim zaznaczyć swoją drobną obecność.
Chłopak wyczuł, że Marcelina się nie opiera, więc nic go już nie hamowało. Delikatnie uniósł jej okrągłą główkę i musnął jej wydatne, malinowe usta. Zaraz znowu je złączył w pocałunku, głębszym i bardziej namiętnym. Dłuższym, o wiele dłuższym. Rysia w przypływie ciepła i emocji położyła swoje dłonie na jego szorstkich policzkach stając na palcach. On natomiast delikatnie podniósł dziewczynę i usadowił ją na blacie swojej kuchni, a jego dłonie zaraz znalazły na wcięciu jej tali pod swoją ulubioną bluzą, delikatnie gładząc jej ciepłą skórę.
Fala ciarek przeszła przez całe jej ciało. Bliskość bruneta wprawiała ją podniecenie i ekscytację. Jego dłonie przemierzające kawałek po kawałku jej skórę. Zapach, ten sam, którym jeszcze chwilę temu się zachwycała teraz był tak blisko, ostrzejszy, ale równie powalający. Jego dotyk, ciepło, oddech było czymś fascynującym, wariującymi emocjami, hormonami. Nie mogła się oprzeć, chciała, pragnęła tego dłużej niż chwilę. Zachciała tego na codzień...
W końcu oboje się oderwali od siebie. Ich twarze zetknęły się czołami. Panowała totalna cisza, tylko ich ciężki oddechy nadawały jakiś drobny stłumiony dźwięk. Żadne nie chciało się odezwać. Czerpali z tej chwili wszystko co mogli. w ich głowach odtwarzały sobie każdą sekundę wydarzeń, które miały przed chwilą miejsce. On, to wszystko było tak niezwykle uzależniające, że chciała znowu zatopić się w jego ustach.
- Umów się ze mną jeszcze
Rysia podniosła głowę i spojrzała w jego piwne oczy.
- Nie - powiedziała bez ogródek. - Nie mogę…
W jej głowie niespodziewanie zaczął krążyć Krystian. Jego twarz, wszystkie dobre wspomnienia z nim. Nie chciała tego, ale jej umysł robił jej na złość. Jakby chciał jej pokazać, że właśnie go zdradza, zdradza swoją miłość. Ciało ogarnął strach, przed tym, że może to wyjść na jaw. Bala się jego reakcji. Oddech przyśpieszył.
- Wracam do Krakowa, nie mogę zabawić dłużej w Rzeszowie. Zresztą powinnam wracać do domu.. - dodała dość szybko.
Thomas wyczuł, że coś nie gra. Może było to za szybko, ale jeszcze przed chwilą Marcelina była gotowa do tej bliskości. Domyślał się, że coś musiało się stać, ale nie wiedział co sprowokowało do takiego zachowanie blondynkę. Przez to nie wiedział co ma zrobić, jak się zachować.
- Hey.. - z jego ust wydarł się ciepły dźwięk, skupiając całą uwagę Rysi na sobie.
Gdy ta tylko na niego spojrzała, czekając na jakieś jego słowa, zapadła ponownie cisza. Jego dwie spore dłonie znalazły się na jej policzkach, a na czole złożył delikatny pocałunek.
Była zszokowana jego zachowaniem, ale czuła też, że to wyjątkowe naturalne. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale przestawała czuć się winna tego wszystkiego.
- Muszę iść - stwierdziła - Pozwól, że jutro przyniosę Ci rzeczy.
- Nie. Oddasz mi je, jak znowu będziesz w Rzeszowie. Wtedy też odbierzesz swoje ciuchy - rzucił jej cwaniackie spojrzenie.
Ciężko było jej to przyznać, ale podobała jej się ta gra. Fakt, że miała powód żeby znowu się z nim spotkać. Czuła się w jego towarzystwie tak dobrze, swobodnie. Pragnęła go lepiej poznać, a on sam dawał jej taką możliwość.
- Dobrze, niech będzie tak jak chcesz. Tylko.. - zamilkła trochę speszona.
- Coś się stało?
- Przydałby mi się jakiś kontakt z Tobą. Sam rozumiesz... Nie chce wpadać bez zapowiedzi.
Chłopak zaraz zniknął z pomieszania, aby po krótkiej chwili do niego wrócić. 
Wręczył jej czarny telefon.
- Taki tutaj dostałem. Nie wiem jaki ma numer, ale zapisz sobie.
Rysia wybrała w jego aparacie swój numer. Zaraz przyszło do niej połączenie. Wszystko zapisała i spojrzała na niego.
- Zrobione, zapisałam siebie jako Marcysia. Jakbyś stwierdził, że masz swój ulubiony płyn do płukania, w którym powinnam uprać dresy to możesz napisać - posłała mu uroczy uśmiech, który on zaraz odwzajemnił.
- Zostań na noc - padło nagle z jego ust, a ją zatkało.


***


W przeciągu kolejnych dni nic się nie zmieniło, mimo że Kamil chciał wszystko naprawić. Poukładać to w jakąś całość spójną i jednolitą, gdzie spokojnie mógłby trwać z Idą. Jednak jego życie stało się niczym domek z kart. Jedna z pierwszych, budująca całą konstrukcję została zabrana, a reszta się rozsypała… Nie mógł nic zrobić, tylko mógł się przyglądać jak wszystko legnie w gruzach, jego całe życie.
Chciał porozmawiać z Idą, przeprosić, powiedzieć, zrobić cokolwiek, ale ona nie dopuściła go do siebie. Nie odbierała telefonu, unikała. Nie mógł nic naprawić, więc pozostało mu pozwolić, dać się pochłonąć ogarniającemu jego ciało, duszę i umysł cierpieniu.
Każdego wieczoru sięgał po dawkę alkoholu, aby zapomnieć, wyłączyć się. Tylko wtedy mógł jakoś funkcjonować, czuć coś więcej. Jednak nie widział tego, że każdego dnia potrzebuje coraz więcej i więcej trunku. Tak samo jak więcej każdego dnia potrzebował Idy i jej dotyku, samej obecności.
Gorzka biała ciecz od tej pory zastępowała mu ją albo starała się to robić.
Trener nie dopuścił go do meczu z Będzinem. Spędził cały mecz w kwadracie, zgubnie rozglądając się po hali. Szukał jej, chciał zobaczyć, ale wiedział, że to bez sensu bo się nie zjawi. Wiedział to, a mimo to szukał…

Kolejny wieczór, kolejny raz się zalał i dzwonił. Jedno, drugie, trzecie połączenie i tylko głuchy sygnał łączenia. Czy cokolwiek jeszcze miało sens, czy mógł go odnaleźć bez niej? Z dnia na dzień zamiast lepiej było coraz gorzej, a on nie potrafił, po prostu nie potrafił…
Nie zjawił się na treningu. Nie chciał wychodzić z domu. Już nie było sensu. Zresztą nie chciał przechadzać się tymi samymi korytarzami co Ida.
Leżał na sofie ze wzrokiem wbitym w sufit. Po domu rozbrzmiewała wolna i tępa piosenka idealnie pasująca do stanu emocjonalnego Kamila. Cały dom zresztą odzwierciedlał jego samopoczucie. Walające się ubrania po podłodze, sterta nieumytych naczyń i tuzin butelek, to po zwykłej wodzie, to po czystej.
Nagle z jego do jego azylu dobiegł głos dzwonka do drzwi. Pierwszą i jedyną myślą była Ida. Był pewny, a nawet bardziej niż pewny, że to ona. Zgramolił się powoli z sofy opadając na kolana na drewniane panele salonu. Zaraz ciężko podniósł się na swoich giętkich nogach i zataczając się ruszył w stronę drzwi. Po drodze uderzył w nieduży kremowy stół zwalając z niego wszelkie szło, które wypełniło mieszkanie dźwiękiem rozbicia na milion drobnych kawałków, niczym jego serce. Gdy w końcu doczłapał się do drzwi i oparł się o drzwi, jego silne dłonie zgubnie szukały zamka.
Wtedy ujrzał twarz Janeczka.
- Stary co się z Tobą dzieje, trener się martwi, nie było cię na treningu.
- Weeeeśś.. Daaj mi spookój.. - odpowiedział wolno, plączącym z językiem.
- Najebałeś się? - zszokowany bardziej stwierdził niż zapytał się.
- Gówno Cię to obchodzi.. kurwa!
Przyjaciel bez pozwolenia wtargnął do mieszkania Kwasa. Zresztą sam przyjmujący nie stanowił żadnej przeszkody w takim stanie. Janeczka w pierwszym rzucie zebrał wszystkie butelki, pełne i te pusty pozbywając się ich. Nie mógł pozwolić Kamilowi stoczyć się na same dno.
- Dojebało Ci już do reszty? - naskoczył na kumpla
- Sssspierdalaj - odpowiedział po dość długiej chwili namysłu.
Za to bez namysłu trzeźwy zawodnik BBTSu wyciągnął telefon z kieszeni i posłał Pyziak smsa.


Kamil się zalał. Potrzebuje twojej pomocy. Mało mnie obchodzi w jakim stanie jesteś stanie, co się stało, ale wiem, że jego stan jest spowodowany przez ciebie.

Ida siedziała na ciemnej kanapie otulona puchowym kocem. Beznamiętnie wpatrywała się w widok za oknem. W mieszkaniu brunetki, aż krzyczało ciszą. Tymiński kolejny raz wyjechał w sprawach służbowych pozostawiając dziewczynę samą sobie. Pyziak nie chciał od nikogo pomocy, chciała sama uporać się z demonami przeszłości. Tęskniła za Kamilem, za jego dotykiem i zapachem. Za tym szczerym i pełnym uroku uśmiechem, za tym jak za każdym razem walczył o względy i uwagę brunetki.


Siedziała w biurze zawalona papierami. Pomimo natłoku obowiązków była szczęśliwa, kochała tę pracę i ludzi, którzy ją otaczali. Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk ulubionej piosenki. Spojrzała na wyświetlacz telefonu i promiennie uśmiechnęła się do siebie samej. Przejechała opuszkiem drobnego palca po ekranie telefonu, po czym przyłożyła go do ucha.
- Tak kochanie?
- Ida.. wyjeżdżam na tydzień do Białegostoku.
- Ale jak to? Miałeś w końcu mieć urlop. - powiedziała lekko podniesionym głosem.
- Nowy, duży projekt dla stałego klienta. Zrozum, nie mogłem odmówić.
- Jasne. Ty nigdy nie możesz odmówić! - rozzłoszczona zakończyła rozmowę z mężczyzną.
Po chwili znajdowała się już na hali i wpatrywała się w kończących wieczorny trening zawodników. Odkryła już jakiś czas temu, że gra bielskiego klubu w jakiś - tylko jej znany sposób - ją uspokaja, a sama hala stała się dla niej azylem. 
Nie spostrzegła nawet, kiedy po zakończonym treningu podszedł do niej Kwasowski. Chłopak usiadł obok kobiety, spuszczając lekko głowę w dół. Na jego szyi zwisał biały, mokry od potu ręcznik. Ida, gdy go spostrzegła obdarzyła go uśmiechem.
- Umów się ze mną. - powiedział patrząc jej w oczy. Pyziakowa nie wiedziała, dlaczego za każdym razem, gdy patrzył na nią w taki sposób robiło się jej ciepło. Pochlebiało jej zainteresowanie jego jej osobą, a sam mężczyzna sprawiał, że gdy znajdował się w jej otoczeniu nie potrafiła racjonalnie myśleć.
- Panie Kamilu - powiedziała patrząc chłopakowi w oczy, bawiąc się przy tym kosmykiem opadających włosów - dobrze Pan wie, że mam chłopaka. - dodała droczącym się tonem.
Kilka sekund później wstała z zielonego plastikowego krzesła i udała się w stronę wyjścia z płyty boiska. Kamil podbiegł do kobiety zastawiąjąc jej drogę. Byli sami, wszyscy zdążyli już dawno opuścić muru hali pod Dębowcem. Mężczyzna nachylił się lekko nad brunetką i lekko musnął jej wargi.
-Dla mnie to nie problem. - powiedział posyłając jej pełen satysfakcji uśmiech. - O 20 będę po Panią.


Na twarzy Idy pojawił się uśmiech. Pierwszy szczery uśmiech od czasów feralnego wieczoru. Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk telefonu.Spojrzała na wyświetlacz telefonu i spostrzegła wiadomość od Janeczka. Niewiele myśląc wybrała numer do atakującego i oczekiwała na sygnał połączenia.
- Jesteś u niego? - zapytała.
- Tak. Ida co się z wami do cholery dzieje?
- Jadę do was. Wszystko wyjaśnię Ci na miejscu.
Nie minęło 30 minut, a Pyziakowa znajdowała się już w mieszkaniu przyjmującego. Widok, który tam zastała sparaliżował młodą kobietę. Nie spodziewała się czegoś takiego. Nie zdawała sobie sprawy, jak ta cała sytuacja wpłynęła na Kamila. On z kolei przypominał wrak człowieka.
Ida podeszła do fotela, na którym spał mężczyzna. Podkrążone oczy i zapach alkoholu od razu rzuciły się jej w oczy. Dziewczyna nie mogła opanować buzujących w niej emocji. Nie wiele myśląc wymierzyła w stronę chłopaka dłoń obdarzając go siarczystym uderzeniem w prawy policzek. Mężczyzna zdezorientowany otworzył oczy.
- Co do kur.. - gdy spostrzegł Idę jego cały świat zwariował. Nie spodziewał się kobiety w swoim mieszkaniu. Nie po wydarzeniach ostatnich dni. -  Ida..
- Czy Tobie już do reszty odjęło rozum? - krzyczała bijąc go pięściami o klatkę piersiową. - Co Ty sobie do cholery wyobrażasz!
- Ida.. przepraszam..
- Zejdź mi z oczu. Ogarnij się.
Kiedy Kwasowski zniknął za drzwiami niewielkiej łazienki, Pyziakowa od razu chwyciła za jego telefon i wyszukała z listy kontaktów numer do jedynej osoby, która mogła w jakikolwiek sposób wpłynąć na młodego zawodnika BBTS-u.

Tu Ida. On potrzebuje pomocy. Wiem, że jesteś zajęty, ale dałbyś radę tutaj przyjechać?


***

Jestem i żyję, ale nie wiem jak długo!
Miłego czytania i pozdrawiam.

14 komentarzy:

  1. Na miejscu Marceliny postąpiłabym tak samo :) Tomek jest dla niej idealny, ale wiem, że dziewczyna boi się odejść od swojego chłopaka. Na moment o nim zapomniała i powinna wymazać go z pamięci na całe życie. Fajny ten dialog i opis sytuacji tutaj wyszedł :)

    Nareszcie Ida pojechała do Kamila i zrobiła z nim porządek. Ten jej facet wcale się nią nie interesuje, a Kwasu tak! Wydaje mi się, że Ida zadzwoniła do Włodarczyka.

    Czekam na kolejny, zapraszam do siebie i życzę dużo weny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Krystian niestety jest nieprzewidywalny.., ale między Tomkiem a Marceliną ewidentnie coś zaiskrzyło! Zobaczymy jak dalsza sytuacja z tą dwójką się potoczy :)

      Najwyższa pora! Ida musiała zainterweniować, ale nie jest zachwycona, delikatnie mówiąc, postawą Kamila :|

      Już niedługo się pojawi :)
      Ja u Ciebie zresztą też.
      Pozdrawiam ciepło:*

      Usuń
  2. Tomek to ideał i mimo że Marcysia ma już chłopaka (który jak widać na nią nie zasluguje) to mocno mu kibicuję. Widzę ich razem po prostu ;)
    Ida dobrze zrobiła że pojechala. Cholera wiedziała co jeszcze Kwasowskiemu strzeliloby do kaczana... a to jak mu walnela z liścia było po prostu epickie! Należało się! :)
    Sprawdź proszę w chwili wolnego odpowiedź do komentarza mojego pod poprzednim postem :)
    Buziaki :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma ideałów :) A Tomeczka zna od dwóch wieczorów. Co z tego wyniknie to się dopiero dowiemy, ale też im kibicuję :D
      No Ida jest chyba jedyną, prawie jedyną, osobą, która jest w stanie ustawić Kamila do pionu, ale sama czuje się niewygodnie w tej sytuacji, pamiętajmy o tym..
      Widziałam nominację, ale dopiero w wolnej chwili, których może mi brakować. :(
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  3. Ohh co tu sie dzieje! Trzymam baaardzo mocno kciuki za Tomka! Ja mam do niego wyjątkową słabość, no więc...
    Co do Kamila... szczerze? Gdybym to ja zastała go w takim stanie, no centralnie bym mu z liścia strzeliła! Dobrze, że Ida przyjechała i powiedzmy, że troszkę ustawiła Kwasa do pionu. Nie mam pojęcia do kogo wysłała tego smsa, ale jedyną sensowną opcją wydaje się być dla mnie Włodarczyk.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i Serdecznie zapraszam na Idealnych.
    Pozdrawiam
    Em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Em, która nie miałaby słabości do takiego Tomka? :)
      No zobaczymy, ale oby już było lepiej niż gorzej!
      Dobrze kombinujesz, że sms był do przyjmującego Cuprum. Szczerze? Też bym tak zrobiła, no może trochę mocniej.
      Zobaczymy na jak długo Kamil wrócił "na ziemie".
      Odwiedzę, obiecuję :)
      Pozdrawiam:*

      Usuń
  4. Biedny Thomas. Dziewczyna najpierw się z nim całuje a chwilę później go odpycha. Ale najwyraźniej nie wyprowadziło go to aż tak bardzo z równowagi skoro na koniec padła taka a nie inna propozycja. Już się zaczynam bać jak zareaguje Krystian bo znając życie prędzej czy później jakoś się o wszystkim dowie.
    No i Ida. Nie mam siły do tej dziewczyny. Rozumiem jej zachowanie po tym co przeszła ale takie zachowanie względem Kamila też nie jest do końca porządku skoro w jakimś stopniu jest temu winna. No chyba, że możemy uznać to za sposób odreagowania tamtej pamiętnej nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie żal Ci może Tomka, bo w sumie to on nie wie w co się pakuje?
      No, ale masz rację. Kłamstwo ma krótkie nogi, a Krystian na pewno nie będzie zachwycony z rzeszowskich wypadów Marceliny do rodzinnego miasta...
      Co do Idy pada pytanie, kto jest po tej nocy bardziej poszkodowany? Jednak Pyziak nigdy nic nie obiecywała, więc też nie można mieć jakiś większych pretensji do niej.

      Usuń
  5. Zaglądam sobie a tu nowość - o dziewczyno, serce mi skacze z radości :D
    Podoba mi się już to mieszkanie. Też spodziewałam się czegoś wow a tu zwykłe, normalne.. czuję, ze przydałaby się tam kobieca ręka (gdybam sobie )
    A spłoń. Czytam sobie czytam, zapomniałam o ochocie na słodkie a Ty z czekoladą wyskakujesz? Za jakie grzechy? Teraz daj mi jakiś tydzień na dojście do siebie, bo sobie wyobraziłam jak on robi tą czekoladę. #słodkaciamajdawkuchni Spłoń po raz drugi - już miło i sympatycznie a tu Krystian. Idę szukać cukru, bo jak nie zjem czegoś słodkiego to Ci przywalę przez laptopa. Stop. Wybaczam. pod warunkiem, ze została na noc.
    Tak, czytam i jednocześnie komentuję.
    Ej no, przywalę Ci. Czemu Kamil musi tak cierpieć przez tę nieszczęsną miłość. PAULA!!! jestem tu przed Tobą więc - nie wmawiaj mi, ze to fajne!
    Myślę do kogo Ida mogła wysłać sms-a. Wojtek mi tylko do głowy przychodzi, ale pewnie się mylę. Cóż, Ida przeszła przez swoje piekło, i jest niesamowicie zagubiona, ale naprawdę jest tak ślepa, ze nie widzi tego Kamila? Ma faceta. No wiem, że ma. Ale ona tym calym romansem Kamila ciągle raniła. I jak to się skończyło? Zalanym Kwasem. Akuualnie jestem na nią zła.
    Także no. Dwójka zagubionych - Rysia i Kamil. Bo Ida.. Ida też, ale jej postępowanie najmniej mogę ogarnąć.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny. Zazdroszczę zdolności takiego pisania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie mam dzisiaj siły się rozpisywać tak jak ty, więc pozwól, że krótko skomentuje Twoje myśli.

      Czekolada, Tomek, pytanie kto jest bardziej słodszy :D
      No wybacz musiał się pojawić Krystian, bo jednak to jest zdrada! Zostawiam Cię z tą niepewnością do następnego rozdziału, czy zostanie na noc :)
      Oh Ida, Ida.
      Powtórzę, Pyziak nie obiecywała nic Kamilowi. Nie raz mówiła, że to bez sensu, ale on się upierał. Wiedział w co się pakuje i teraz za to płaci.
      Sama nie wiem, kto bardziej cierpi Ida, czy Kwas, ale jest mi go tak samo żal jak Tobie :(
      Spokojnie, może w następnym rozdziale ją bardziej zrozumiesz :)

      Ojej dziękuję za te miłe słowa na początku i na końcu. Nic wielkiego nie robię, ale to bardzo motywuje.
      Pozdrawiam ciepło:*

      Usuń
  6. Ja tu czekam długo na kolejny rozdział :( Kiedy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że się tak dopytuję. Uwielbiam to opowiadanie i staram się zaglądać tutaj często, ale nic nie ma. Pojawi się kiedyś następny rozdział?
      Pozdrawiam ;*

      Usuń

Obserwatorzy